Odcinek 1
Witajcie na pustyni
McKey stoi w centrum Los Angeles
McKey: Witajcie kochani widzowie! Witam was w Ameryce ... Totalnej ... Porażki! Tak kochani. Poprowadzę go ja McKey, a gościnnie w roli mojej służącej zobaczycie również Chrisa!
Chris podaje McKey sok
McKey: Tak. Dziękuję. W tym sezonie 13 nowych uczestników zmierzy się ze sobą po drodze do Nowego Jorku. Przemierzymy całą Amerykę, by poznać jej historie, tradycje i inne mniej ważne rzeczy które nikogo nie interesują. Znakiem przetrwania ponownie będą dolary. Banknot jedno-dolarowy. W każdym odcinku osoba która zostanie wyeliminowana zostanie wyrzucona na odludziu z jedną walizką. Czy przeżyją? Mam nadzieje, że tak.
Za początku witać całą starą ekipę, którą znaliście z serii od I Love Money do Around The World. Wszyscy znikają. Kamera Idzie na zewnątrz. Widać jadący autobus. W nim McKey, rozmawiająca przez telefon oraz Chris podający jej herbatę. W basenie w Białym Domu siedzi Fatima, która odpoczywa, a nad nią widać tuzin samolotów wojskowych. Tyson i Henry wspinają się na McKinley. W dole czeka na nich Zach marudząc jak małe dziecko Yoanna do ucha. Arian stoi w Nowym Yorku na Wall Street, a za nim widać błądzących po wielkim mieście Peter'a i Allice. Dalej kamera idzie do Teksasu, gdzie na pustyni widać Fer, która chcę się przedostać do Meksyku. Na plaży w Kalifornii leży Gil, Kimberly go ogląda, a Rasel się z niej śmieje. Na koniec widać biegnące przez wielką amerykańską prerie Aoife i Selishę, które pokazują napis Ameryka Totalnej Porażki, po czy go targają i widok na całą ekipę sezonu
przyjeżdża pierwszy autobus i wysiada z niego Zach w okularach przeciw słonecznych
Zach: Emm? Fu co to za cuchnące miasto? Dlaczego nie możemy zaczynać w Miami? Albo ewentualnie w jakimś innym ciepłym i przytulnym miejscu?!
McKey: Tak, Los Angeles nie jest ciepłym miastem...
zaczęła się śmiać pod nosem
Zach: Mimo, że osoba która zajęła 3 miejsce w My Small Restaurant to rozumie. Wiesz. Ja zamierzam to wygrać w przeciwieństwie do ciebie.
McKey: Ahh. Dobrze, więc życzę ci powodzenia. Przywitajmy kolejną osobę.
przyjeżdża drugi autobus, a z niego wysiadają Rasel i Salisha z kataną
Rasel: Cześć frajerzy! Rasel, zwycięzca tutaj prybył!
Selisha skacze i zaczyna atakować pobliskie drzewo
Selisha: A masz przebrzydły Starszy! Nie zjesz tych ludzi!
Rasel: Sorry za nią. Sądzi, że też jest Sayą z Blood C.
McKey: No spoko. Ale nie zrobi mi nic złego?
Rasel: Nie. Puki co nic ci nie zrobi. Mimo to i tak ja chcę wygrać to show! Haha o patrzcie jaki loser! Haha.
Zach: Ty śmieciu zamknij się!
Rasel: O dzidzia podskakuje?
Zach: Zamknij się!
zaczął skakać w miejscu i zrobił się cały czerwony
Rasel: Haha! Nie mogę! Jakie to dobre!
do McKey podchodzi Selisha
Selisha: Ohio! McKey-san! Mam nadzieje, że obronię cię przed Starszymi!
pokłoniła się McKey
McKey: No dziękuje...
przyjeżdża kolejny autobus, a z niego wysiada blondynka, Kimberly
Kimberly: Hej wam! Nazywam się Kimberly i pochodzę z Miami!
Rasel: No witaj kochaniutka! Myślę, że lepiej się poznamy!
Kimberly zabiła go wzrokiem
Kimberly: Nie wydaje mi się...
Zach: Nie zwracaj uwagi na tego śmiecia! On jest głupi!!!
Kimberly: Ok... Widzę, że jednak nikt tutaj nie jest normalny...
McKey: No to w końcu zasady tego programu.
Kimberly: No w sumie racja...
odeszła na bok, a po chwili przyjechał kolejny autobus z Allice i Peterem
Peter: Wow! Ale tu fajnie, ale gdzie my jesteśmy?
Allice: No w Los Angeles chyba, a może w Las Vegas. Zawsze mi się te dwa miast mylą...
Peter: Mniejsza o to! Jesteśmy w show! Uwierzysz siostro?
Allice: Nie, ale to super! Nie no nie mogę!
zaczynają razem skakać
Rasel: No widzę knypku, że masz przyjaciół tutaj...
Zach: Nie jestem knypkiem! Jestem Zach!!!
McKey: Ok, stańcie na bok.
Peter: A w który?
McKey: Obojętne...
Allice: Chodźmy tam!
Peter i Allice odchodzą, a po chwili przyjeżdża autobus, a z niego wysiada blada dziewczyna, Fer
Fer: Hej! Jestem Fer, z Hiszpanii...
Allice: Ty z Hiszpanii? Myślałem, że oni są opaleni...
Fer: Spoko... Wszyscy tak myślą...
Fer odchodzi na bok i pojawia się autobus a w nim Fatima
Fatima: Witajcie ludkowie! Fatima nowa królowa tego programu powraca!
Rasel: Kim ty do choinki jesteś?!
Fatima: Jestem Fatima! Prowadząca podsumowanie w The Shopping Time!
z autobusu wychodzi również Arian
Arian: Hej wam! Powróciłem!
Zach: A ty to kto niby?!
Arian: Ja jesteś święty Arian! Bić mi pokłony i cieszyć się moją obecnością!
Fatima: I moją też!
emanujące ego
Peter: Ego! To boli!!!
McKey: Ok... robi się coraz dziwniej...
Fatima: Dobra! Na bok!
Arian: Chodź! Zrobimy tutaj strefe VIP-ów! Stworzymy ja swoją obecnością!
Fatima: Tak! Nikt tu do nas więcej nie pasuje!
Arian i Fatima zaczynają się śmiać, po czym przyjeżdża autobus,a z niego wysiada Gil
Gil: Hej wam!
Fatima biegnie do Gil'a
Fatima: Cześć ciacho! Jestem fatima!
Gil: Cześć Fatimo! Czy jesteś taka piękna, albo to ja taki ułomny, że jeszcze cię nie poznałem?
Fatima zaczęła się śmiać
Fatima: Chyba raczej to drugie słodziutki. Chodź stań w naszej strefie VIP-ów.
Gil: Ok. Mi to pasuje...
Gil staje obok Ariana
Gil: Znasz tego ciemnego świra?
Arian: Co? Fatimę? To anioł w ludzkiej skórze! Jest piękna!
Gil: Ja wolę blondynki...
patrzy na Kimberly
Gil: O właśnie takie...
przyjeżdża kolejny autobus, a z niego wysiada Tyson
Tyson: Cześć wam! Co tam?
McKey: Dzięki Bogu! Ktoś nareszcie jest tutaj normalny!
Tyson: Dziękuje! To naprawdę miłe.
Fatima: Nie zagrzejesz tutaj długo miejsca chyba...
Selisha znowu oderza kataną w drzewo, a z autobusu wysiada kolejna blond dziewczyna Yoanna
Yoanna: Cześć! Estońska krew, blond włosy i ciepła dziewczyna, czyli cała Yoanna!
Arian: Ona nie będzie nigdy VIP-em!
Fatima: Racja! Tylko dla naszej trójki jest tutaj miejsce!
Gil: Jak się nazywa ta blond włosa pani?
Fatima: To? To tylko Kimberly.
Gil: Kimberly, jakie to piękne imię!
Fatima: Ale Fatima ładniejsze. Nie myślisz tak?
po chwili przyjeżdża ostatni autobus i wysiada z niego nieśmiały chłopiec
Henry: H..H...Hej!
McKey: Dobra kochani. Trochę nam to zajęło zebranie całej ekipy na miejsce. Czas na drużyny, a potem udamy się na nasze pierwsze zadanie
przerwa na reklamy xD
McKey: Witajcie znowu. Na razie znajdujemy się w Los Angeles, ale to nie potrwa już długo, ale przed tym musimy podzielić naszą nową ekipę na drużyny. Po długiej kłótni z panem ex-prowadzącym postanowiłam, że w tym sezonie zobaczymy, aż trzy drużyny. W pierwszej będą...
wyjmuje kartkę
'McKey: Kimberly, Henry, Fatima, Tyson i Zach.
Zach: Co? Ja z tymi loserami? Nigdy w życiu!
Fatima: Co?! Bez Gil'a i Ariana?! Z kim będę plotkować całą noc!
Kimberly: O dziwo... mało dziewczyn. Chodź w tym odludziu też nie narzekałam na ich nadmiar...
Tyson: A jaką mamy nazwę?!
McKey: Macie wolną rękę...
Henry: Może po prostu Podróżnicy?
Fatima: Wolałabym Fatima i inni, ale to w sumie też ujdzie.
Kimberly: No nawet ładnie...
McKey: Tak więc od dzisiaj wasza piątka będzie Podróżnikami!
Zach: Głupota!
Fatima: Też wolałabym Fatima i inni! Rozumiem twoją złość!
Zach: Ale... nie ważne...
McKey: A więc czas na drugą drużynę. Zgubię się przez te wasze imiona... Więc w drugiej drużynie będą... Peter, Allice, Arian i Selisha!
Selisha uderza kataną w ziemie
Selisha: Selisha was obroni przed Starszymi!
Peter: A to jakieś danie z fast-foodu?
Allice: Przestań! Jestem głodna!
Peter: Ja też! Kocham cię siostro!
Allice: I ja ciebie też bracie!
zaczynają się tulić
Arian: O bracie! Do jakich ja loserów trafiłem! Fatimo!
Fatima: Arian!
Arian: To jak się będziemy nazywali?
Selisha: Katany!
Arian: Fuj! Nie lubie tych wykałaczek! Może Ariani! Albo jeżeli totalnie nie macie gustu dzieci to Turyści!
Peter: Tak Turyści!
Allice: Turyści forever!
McKey: A więc Turyści.
Arian: Co? Nie to był żart tylko!
McKey: Reszta czyli Yoanna, Fer, Rasel i Gil będą w 3 drużynie.
Fer: Hej! Yoanna. Tak? Jestem Fer i też jestem z Europy!
Yoanna: Serio?! Skąd!
Fer: Z Hiszpanii, a ty?
Yoanna: Z Estonii, ale na serio z Hiszpanii?
Fer: Tak, wiem że nie wyglądam...
Yoanna: O nie przejmuj się tym tak!
Rasel: Czyżbyśmy mieli pierwszy sojusz?
Gil: Cześć panie.
Yoanna podbiega do Gil'a
Yoanna: Hej!
Gil: Hej, a ty? Dlaczego nie biegniesz do mnie?
Fer: Może to zabrzmi dziwnie, ale nie interesują mnie chłopcy...
Gil: Jesteś lesbijką?!
Fer: Nie lesbijką, ale feministką!
Gil: Czyli nie?
Fer: Raczej nie...
McKey: Jaką będziecie mieli nazwę? Podacie mi ją? Trochę mnie czas antenowy goni!
Yoanna: Co wy na nazwę Europejczycy?
Fer: Jest świetna!
Rasel: Ujdzie...
Gil: Mi się podobają wszystkie pomysły Yoanny.
Yoanna zaczęła się śmiać
McKey: A więc przesądzone. Europejczycy. Więc co idziemy na zadanie...
wszyscy wsiadają do autobusu
Dolina Śmierci[]
McKey: No i jesteśmy w Dolinie Śmierci!
Zach: Za ciepło, za sucho i ogólnie fuj! Nie cierpię Ameryki!
Rasel: Synek! Przestań mi tutaj marudzić.
Zach: Nie boję się ciebie! Jestem w innej drużynie!
Zach pokazał Raselowi język
McKey: Kłótnie? Nie, to w stylu Chrisa... Ok więc dzisiaj wasze zadanie jest naprawdę proste. Musicie dotrzeć po prostu do jeziora Badwater. O ile jeszcze istnieje... Dobra nie przeszkadzam, papatki!
Pustynia[]
Peter: Emm gdzie jest to jezioro? W około widać tylko ten piasek!
Allice: No. Nie ma tutaj nic poza tym.
Arian: Ludzie! To w końcu pustynia... Poniesie mi ktoś parasol nad moją głową? Straszny skwar.
Peter: Ja to zrobię!
zaczyna nieść parasol za głową Ariana, ale chwilę później Selisha rzuca się na pasalor i rozrywa go w drobny mak
Arian: Dlaczego to zrobiłaś?!
Selisha: Ten Starszy chciał ci zjeść głowę Arian-san.
Arian: Wariatko! To był parasol!
(pokój zwierzeń)McKey: Zapomniałam wam powiedzieć. W tym miejscu w naszym wielkim autobusie będziecie się zwierzali...
(pokój zwierzeń)Arian: Selisha jest koszmarna! Zniszczyła mój parasol! Bo myślała, że to jakiś "Starszy". Czy ona na pewno ma równo pod sufitem?!
Peter: Uuu. Szkoda parasola, był nawet ładny.
Allice: Co nie? Jaki biały z falbaneczką!
zaczyna skakać ze szczęścia z Peterem
Arian: Boże! Sami wariaci są tutaj!
(pokój zwierzeń)Arian: Boże. Sami wariaci! Peter i Allice są oboje głupi jak dwa buty. Nic. Zero! No widać, że są rodzeństwem, a Selisha. To szczyt wszystkiego. Jak ja chciałbym całą tą trójkę wywalić...
Selisha: Chodźmy! Szybko. Starsi mogą nas złapać!
Arian: Jacy znowu starsi ja się pytam?! Tutaj nie ma nikogo!!! Oprócz nas i innych drużyn! Boże chodźmy!
Arian zdenerwowany zacząc iść szybkim krokiem
Allice: Jejku! Jaki nerwus...
Peter: Co nie? Strasznie denerwujący...
Gil: Ale tutaj jest gorąco!
Gil zdejmuje koszulkę
Yoanna: Haha! Jaki on przystojny!
Fer: Dziewczyno opanuj się! To tylko facet!
Yoanna: Ale wyjątkowo piękny...
Fer: Dziewczyno bądź silna!
(pokój zwierzeń)Fer: Jestem feministką i jestem z tego dumna! Nie będzie podziwiać żadnego faceta! Nigdy! I jeszcze w dodatku takiego brzydkiego...
Gil: Widzisz? Yoanna wie co dobre. Nie to co ty...
Rasel: Fuj! Koleś ubierz się! Nie chcę być tutaj paradował bez koszulki! To nie jest piękny widok dla moich oczów!
Gil: Nie jest piękny?!
Rasel: ... Nie komentuje.
(pokój zwierzeń)Rasel: O gosh! Nie mam zamiaru chwalić jego brzucha? Nie jestem dziewczyną.
Yoanna: Słuchajcie ludzie. Jednak nie jestem przystosowana do takich upałów. W Estonii jest raczej zimniej.
Fer: Nic ci nie jest Jo?
Yoanna: Sama nie wiem...
Yoanna mdleje
Fer: O nie! Dajcie jej wodę!
Rasel: Nie mamy! Nic nie dostaliśmy! Mamy tylko mapę i termometr. I jest ponad 50 stopni?!
Gil: Dobra ludzie. Trzeba szybko znaleźć McKey...
Gil bierze Yoanne na plecy i biegną do jeziorka
Zach: Za dużo piasku, za ciepło, za mało wody!
wylewa resztę wody na siebie
Zach: Ona się na mnie gotuje!
Henry: Świetnie nie mamy teraz nawet wody...
Fatima: Kołku! Czemu mu ją dałeś w ogóle?
Hanry: Nie wiem. Myślałem, że chciał się napić...
Kimberly: Ok. Nie mamy wody, jesteśmy na środku pustyni. Czy tylko mi się wydaje, że to nie jest nic dobrego?!
Tyson: No to jest coś niedobrego. Możemy umrzeć...
Fatima: Mówisz to bardzo spokojnie, ale świat nie otrząśnie się po stracie Fatimy! Wszyscy będą mnie opłakiwać! I to będzie wina tego programu!
Kimberly: To dlaczego się tutaj zapisałaś?
Fatima: To proste. Zawsze po tym show wybijają się inni. Vera, Arthur i inni. To już są celebryci. A lista jest długa. McKey była w My Small Restaurant, a teraz prowadzi show!
Zach: Chcę do cienia!
Henry: O już nie marudź!
(pokój zwierzeń)Zach: Henry jest jak ten głupi Rasel! Tylko mu władza w głowie. O jeżeli przegramy to mnie popamiętasz!
Zach: Dobra zamknij się!
Henry: Emm? Nie zamknę się. Szczególnie przy tobie maluszku!
Zach: Nie jestem żadnym maluszkiem!
zaczął bić Henriego
Zach: Nie nazywaj mnie maluszkiem rozumiesz?!
Kimberly: Nie no tutaj jest jednak za dużo dziwnych ludzi...
Fatima: Zgadzam się, ale Gil i tak jest mój!
Kimberly: Ale jaki Gil?!
Fatima: I tak ma zostać!
Jezioro Badwater[]
McKey: Co ja zrobiłam! Nie dałam im wody!!!
Chris: Mówię ci to dziewczyno. Jeszcze będą z ciebie ludzie!
McKey: Ale ja nie chcę być prowadzącym Chrisem, chcę być prowadzącą program miłą McKey!
Chris: Słuchaj kochana! Ten biznes zmienia! Kiedyś byłem miły, uczynny i pomagałem starszym panią, a teraz? Myślę jak je wysadzić by zyskać oglądalność!
McKey: Ale to złe! I podłe!
Chris: Wiesz. Ty im w ogóle nie dałaś wody na pustynie. Przyznaj się chcesz być dobrą prowadzącą!
McKey: To było niechcący! Nie mów, że jestem wredna! Przynieś mi soczek!
Chris: Tak, tak już idę...
McKey: Dziękuje!
przybiega drużyna Europejczyków
Fer: Szybko! Woda!
Gil wrzuca Yoanne do słonego jeziora
Yoanna: Parzy! Parzy!
Yoanna po chwili wychodzi z wody cała w soli
McKey: Masz wodę!
rzuca jej wodę i wybija jej oko
Yoanna: Moje oko! Boli!
Rasel: Dobra. Może już wystarczy.
McKey: Gratuluje. Mimo wszystko co się dzisiaj stało, to wasza drużyna wygrała pierwsze zadanie w historii Ameryki Totalnej Porażki!
Rasel: Tak! Dziękuje!
Fer: Wygraliśmy!
Gil: Europejczycy górą!
10 minut później
Peter: Trafiliśmy!
Arian: O dziwo! Mogę być w innej drużynie? Bez tych idiotów?
Allice: Jesteśmy idiotami!
Peter i Allice zaczynają skakać ze szczęścia
Selisha: Melduje, że Selisha-san wykonała zadanie i przyprowadziła drużynę na miejsce!
McKey: Dzięki... chyba. No więc dzisiaj nie zasiądziecie na ceremonii. Ale też nic nie wygrywacie.
Arian: Tak! No lepsze to niż eliminacja...
25 minut później
Kimberly: Przepraszamy, że tak długo, ale przez tego pacana. Zach'a błąkaliśmy się pi tej pustyni.
Zach: Phi!
Fatima: Diva chcę pić!
McKey: Niestety jest mi bardzo przykro, ale dzisiaj będziecie się musieli z kimś pożegnać...
Henry: Jak to?!
Kimberly: No fajnie. Pierwsza konkurencja i już eliminacja...
Fatima: Diva chcę pić!!!
Ceremonia[]
McKey: Witam was na pierwszej ceremonii w historii tego programu. Jesteśmy w naszym luksusowym autobusie w którym będziemy przemierzać całą Amerykę. Bagaże pakowane. Pamiętajcie. Nikt dzisiaj nie jest bezpieczny...
Zach: Phi! Nie mam zamiaru jeszcze odchodzić...
Kimberly: O zamknij się!
Henry: I co malutki? Do zobaczenia!
McKey: W tym sezonie banknot jedno-dolarowy będzie symbolem przeżycia. Jeżeli nie dostaniecie go podczas eliminacji oznacza to, że zostajecie wyeliminowani. Więc tak. Co mam powiedzieć? No więc czas głosować!
(pokój zwierzeń)Zach: Henry mnie wkurza. Nie będę tolerować tego!
chwilę później
McKey: Głosy są podliczone. osoba która otrzyma najwięcej głosów opuści dzisiaj autobus.
dramatyczna muzyka
McKey: Pierwszy dolar w tym sezonie powędruje do... Tysona!
Tyson: Nie no! Na serio?
wstaje i odbiera swój banknot
Kimberly: Gratulacje!
Fatima: A gdzie czas na mnie?
McKey: Spokojnie. Drugi banknot powędruje dzisiaj do ... Kimberly. gratuluje dziewczyno!
Kimberly wstaje i odbiera banknot
Kimberly: Dziękuje! To miło z waszej strony, że nie głosowaliście na mnie!
Tyson: Fajnie, że zostajesz ze mną Kimberly.
Kimberly: Dzięki! I nawzajem.
McKey: No porobiło się. Nie lubie eliminacji i ceremonii. Sama jeszcze pamiętam swoje. Do rzeczy. Dwa banknoty i trzech uczestników. Trzeci banknot dzisiaj powędruje do ... Fatimy. O dziwo.
Fatima biegnie po swój banknot
Fatima: Tak! Tak się robi show ludzie!
McKey: Przykro mi. Został mi tylko jeden banknot, ale niestety mam przed sobą dwójkę uczestników. Widać, że nie jesteście jeszcze drużyną. Głosowaliście zmiennie i jeden głos zadecydował.
Henry: Dlaczego na mnie głosowaliście? Co takiego zrobiłem?!
Zach: Phi! Jeszcze się pyta bezczelnie!
McKey: Jest mi bardzo przykro, ale ostatni banknot wędruje do... Zacha.
Zach idzie po swój banknot
Kimberly: Ale jak to możliwe?!
Henry: Właśnie! Przecież wszyscy mnie lubicie. Prawda?!
Fatima: Sorry Henry, ale głosowałam na ciebie, bo nie jesteś przebojowy i nie kochasz Divy.
Zach: Papa frajerze!
autobus staje i Henry musi wysiąść na odludziu 70 km do Los Angeles
Henry: Wiecie co? Coś tu jest nie tak! Jeżeli ja i Kimberly głosowaliśmy na Zacha, a ja odpadłem to znaczy, że zdradził...
autobus odjechał
McKey: I tak bardzo emocjonalnie dla mnie trudną eliminacją zakończyliśmy pierwszy odcinek Ameryki Totalnej Porażki. Kto pożegna się z programem następnym razem? Oby nikt. Ale i tak oglądajcie Amerykę Totalnej Porażki!!!
Ekskluzywny Klip[]
Henry stoi sam na odludziu
Henry: Tyson musiał na mnie głosować! To niemożliwe, że Zach został w programie! Przecież on jest najbardziej wkurzającą osobą w Ameryce. A ja... Ja wyleciałem pierwszy w Ameryce Totalnej Porażki! Nie no! I przegrałem z Zach'iem. Zemsta będzie słodka jak wróci do domu! Oj będzie, ale gdzie tutaj jest droga do jakiegoś miasta?
Koniec